Guru, których nie powinniśmy potrzebować
Afera z “mądrościami” Beaty Pawlikowskiej otworzyła nowe wrota, także w mojej wrażliwości. I zauważam rzeczy, i mam myśli.
Afera z “mądrościami” Beaty Pawlikowskiej otworzyła nowe wrota, także w mojej wrażliwości. I zauważam rzeczy, i mam myśli.
Śledzę polską politykę już kolejną dekadę i przyznam, że wciąga ona niczym “Moda na sukces”. Wszystko jest całkiem zabawne i fascynujące do momentu, w którym zdaję sobie sprawę, że oni tak na serio.
Nie wiem co robiłem do piętnastej, więc chyba nie działo się nic, o czym chciałbym jakoś szerzej rozmawiać.
Dawno już tak nie czekałem na poniedziałek, czyli to iluzoryczne rozpoczęcie wszystkiego od początku, nowy start. Trochę nawet się udało.
Czasami, robiąc zupełnie codzienne rzeczy, mam odpryski z poprzedniego życia, jakże imprezowego i towarzyskiego.
Wczorajsza informacja ugrzęzła we mnie, wywołała mnóstwo wspomnień. Ponoć muszę to przepracować w sobie, więc pozwalam sobie na smutek. A żeby zupełnie w tym smutku nie odlecieć, do czego mam skłonność, zająłem się nadrabianiem dóbr z sieci, którymi teraz podzielę się z wami.
Są takie dni, kiedy od rana wiesz, że nic się nie uda i potrafisz z góry skazać ten dzień na porażkę. Tak w skrócie wyglądał mój piątek.
Od kilku dni mam koszmary. I to takie naprawdę mocne, bo budzę się zlany zimnym potem, po czym zasypiam, budzę się ponownie i nie pamiętam nic poza tym, że to nie było przyjemne.
Tak strasznie wieje u mnie w mieście, że nie chce mi się wychodzić z domu bardziej niż zwykle. No i nie wychodzę, czytam, oglądam, zwiedzam w sieci.
To był całkiem zwyczajny wtorek, który niczym nie zapisał się w mojej prywatnej historii świata. No, może jednym wnioskiem, który trochę mnie zaniepokoił, a trochę zaciekawił – jak to często bywa.