Cicho, bo umiem
Dawno już tak nie czekałem na poniedziałek, czyli to iluzoryczne rozpoczęcie wszystkiego od początku, nowy start. Trochę nawet się udało.
Otrząsnąłem się nieco z ubiegłotygodniowych wzruszeń, smutków i wspomnień. Cieszę się, że nauczyłem się nad tym panować, a nie jak kiedyś zatapiać się w rozpaczy i rozwlekać ją na długie, nic nie wnoszące miesiące.
Nagrywaliśmy dziś kolejne wideo, w tym jedno o Dodzie i odkryłem, że znowu zablokowała Vogule Poland na Instagramie. Komedia z tym, ona blokuje mnie częściej niż wszyscy moi eks razem wzięci.
Trochę odbraziłem się na Twittera. Nie z powodu jakiejś zmiany na lepsze, bo mam wrażenie, że tam wciąż jest jak w tym powiedzeniu – “stabilnie, chujowo”. Mam tam po prostu tak dobrze wykalibrowany algorytm, że naprawdę widzę rzeczy, które mnie interesują. Dziś na przykład zachwyciłem się poniższym wątkiem. Przyznajcie, jest wspaniały.
budujemy igloo z psem – a thread pic.twitter.com/5KQypkQnkc
— camille saioumiarz uwu;3 (@szuiczson) January 22, 2023
Miałem w planach kupić tę książkę księcia Harry’ego, gdy tylko pojawi się polskie tłumaczenie, ale na Wyborczej.pl pojawiło się już tak szczegółowe streszczenie, że chyba mi wystarczy.
Wieczorem podróżowałem sobie palcem po mapie na Bermudach. Jakie to ciekawe miejsce! Muszę się zainteresować bardziej logistyką dotarcia tam, to może być moja nowa wymarzona, wakacyjna destynacja.
A w głowie? Trochę spokojniej. Myślałem dziś o tym, by zrobić w sieci awanturę, nawet miałem ułożone w głowie argumenty i gotowe klatki na Stories, ale… znowu mi się nie chciało.
Ostatnio gdzieś przeczytałem, ale nie pamiętam już gdzie, że w latach 60., gdy Frank Sinatra tracił na popularności na rzecz Beatlesów, ktoś zapytał go, dlaczego nie stara się wpisać w obowiązującą wtedy modę i dalej śpiewa spokojnie, bez krzyków i sensacji. – Śpiewam cicho, bo wiem, że umiem – miał odpowiedzieć.