Mm
Spokój, skupienie, monotonia.
Miła monotonia, bym nawet rzekł, w skrócie “Mm”. To zabawne, bo gdyby ktoś przed 18-letnim Patrykiem postawił dzisiejszego, 33-letniego Patryka, to ten młodszy zaśmiałby się w głos i z pogardą pomyślał o moim dzisiejszym stylu życia.
Był chaos, a jest porządek. Codziennie wyznaczane są zadania, wykonywane obowiązki, życie toczy się według schematu. We wtorki chodzimy na zakupy spożywcze, w środę zbieram tematy do odcinków, w czwartek nagrywamy, w piątki wieczorem nadrabiamy jutuby itd. Właściwie nic nie zmienia się od wielu, wielu miesięcy i… to jest zajebiste!
Wydaje mi się, że to też kwestia specyfiki mojej pracy: zajmuję się ciągle nowymi tematami, osobami, zdarzeniami. Technicznie wykonuję te same czynności, ale w warstwie kreacji ona wciąż ulega zmianie. Szablon być może i jest podobny, ale treść różni się praktycznie za każdym razem.
Pisanie tego dziennika też weszło mi już w krew, choć przyznam, że ostatnio mam nieco mniej pomysłów na poszczególne kwestie, które chciałbym tu poruszyć. Kończy się tym, że zdarza mi się po prostu usiąść przed komputerem i pozwolić palcom samym decydować o każdym kolejnym znaku, słowie, zdaniu.
Jest w tym pewna naturalność i surowość, które bardzo wysoko cenię. Im bardziej świat odkleja się i zasłania twarze filtrami, tym większą mam ochotę pokazywać szpinak utkwiony między zębami oraz nie retuszować zdjęć. Im bardziej świat nastawiony jest na istnienie pod batem algorytmów i zasięgów, tym bardziej mam ochotę robić rzeczy niepopularne i odcinać się od tych fal ekscytacji – między innymi dlatego też moje konto na Instagramie jest prywatne, a na Twitterze skupiam się głównie na opisywaniu dziwnych momentów, niż na bieżących pyskówkach. No, wyjątek robię dla Karola Wojtyły, ale kto mnie już chwilę obserwuje ta wie, jak bliskie mojemu sercu jest plucie na tzw. Kościół Katolicki.
To się też nazywa ponoć “kalibracją odbiorców”, czyli wrzucaniem co jakiś czas takich wrzutek, które eliminują większość osób, które dały “follow” nieco przypadkiem, nie wiedząc tak naprawdę co czynią. Wiem, to też jest niemodne, powinienem raczej dokupywać sobie obserwujących, a nie ich świadomie tracić, no ale nikt nie mówił, że będzie ze mną łatwo.