Zbyt dużo snów

Samotnie ranek dzisiaj wstał i przeszedł obok mnie Sprzątnął z nieba kilka chmur, by przywitać dzień Samotnie na to się patrzyłem, jak ustępuje noc Jak nad miastem się zapala znów słoneczny stos Zbyt dużo snów – one nas rozdzielą Czemu wciąż powraca myśl, że stanie się coś złego?

Z nocą przyszedł znów niepokój, aż zabrakło sił Księżyc wzejdzie nad mą głową, będzie ze mnie kpił Zła nadciąga znowu noc, ciągnie od niej chłód I zasypie śniegiem miasto zabielając brud Księżyc ze mnie śmieje się – nie zagląda do mych snów Łatwo ze mnie śmiać się mu, łatwo śmiać się mu

Noc zagłusza mnie swym mrozem i odbiera dech Dobre myśli w mojej głowie zasypuje śnieg Mglistą jest ta pewność, że kiedy śnieg stopnieje Słońce, księżyc, polny kwiat do mnie się zaśmieją Lecz zbyt wiele dni mnie od tego dzieli I z każdym płatkiem śniegu – coraz mniej nadziei

[2005] #muzyka