Jak stwierdził Peter Sloterdijk, indywidualny projektant powinien spróbować wspiąć się na pewien poziom kompetencji − terytorium, gdzie każdy może istnieć jako suwerenna jednostka, przy czym nie chodzi tu o względną specjalizację, raczej odwrotnie: współczesny „ekspert” powinien się stać nie tyle jeszcze bardziej wykwalifikowanym specjalistą od jednego obszaru, co raczej niekompetentnym mistrzem żeglującym po oceanie praktyk. Dla Sloterdijka projektowanie jest umiejętnym zarządzaniem niekompetencją.

(. . .)

Istnieje ryzyko, że teatr zacznie się zamieniać w symulację samego siebie. Niczym sprzątaczka, która zmywając podłogę na scenie, obserwuje swoje odbicie w lustrze i uświadamia sobie, jak bardzo lubi ruch swojej pupy podczas wykonywania tej czynności. Nie ma już dłużej znaczenia to, czy podłoga jest faktycznie czyszczona, ponieważ ruch pupy jest jedynym wytworem czynności poruszania mopem. Oto jak postrzegam teraz teatr: to sprzątaczka, która nie myśli o niczym innym jak tylko o sprośnym ruchu swojego tyłka.

Miessen, M. (2013). Koszmar partycypacji. Fundacja Bęc Zmiana.